niedziela, 16 maja 2010

WALPAPIER numer 17 - Michał Korchowiec

WALPAPIER numer 17 - Michał Korchowiec
17.05 - 24.05. 2010
WALPAPIER numer 17 - Michał Korchowiec


godz. 12:00 17. maja 2010 r. - odsłona numeru, witryna K27,
ul. Karmelicka 27, Kraków


W następnym numerze:
Mateusz Okoński

Tekst Michała Korchowca:
Pamiętnik rodzinny. Cenzura.
Pierwsza wersja pracy była pokazana w galerii Nova w Krakowie (pt. „Auto”) jako część instalacji złożonej z mebli i bibelotów imitujących pokój dzienny w mieszkaniu i trzech telewizorów, na których były wyświetlane filmy z udziałem mojej rodziny, mające ilustrować kluczowy problem braku dialogu między bliskimi sobie ludźmi.Kilka miesięcy po wystawie od jednej z osób, która była pokazana na filmie (kuzyna), zacząłem otrzymywać pogróżki, żądania przesłania filmów, zdjęcia informacji o wystawie, a w przypadku nie zrobienia tego groźbę wytoczenia mi procesu. Osoba grożąca mi procesem zamiast pytań i próśb o wytłumaczenie sprawy używała obelg, jednocześnie wymuszając na mnie „błaganie o przebaczenie u całej rodziny”. W rozmowie z adwokatem dowiedziałem się, że w przypadku wytoczenia procesu i mojej przegranej sąd mógłby mi nakazać ocenzurowanie pracy, publiczne przeprosiny, a także przekazanie dochodu ze sprzedaży pracy lub zrzeczenie się praw do dzieła i przekazanie go do kolekcji jakiejś instytucji sztuki. Postanowiłem samemu ocenzurować swój film. Tym samym praca stawiająca tezę braku dialogu w rodzinie sama stała się jej potwierdzeniem. Postanowiłem, nie czekając na wyrok:
- autocenzurować swoją pracę, tekst kuratorski, tytuł,
- zamieścić w ogólnopolskiej prasie publiczne przeprosiny,
- poprosić o zgodę na możliwość kilkudniowego pokazania pracy w uznanej instytucji sztuki, po czym przekazać pracę do jej kolekcji;
Historia ta, pomimo że dotyczy tylko jednej z moich prac, wydaje się być uniwersalna. Taka sytuacja, jeśli zdarza się początkującemu twórcy, może skutecznie zablokować jakiś etap jego rozwoju albo skierować go na inny tor, a osobom pozbawionym wsparcia ze strony instytucji czy autorytetu skutecznie odebrać prawo do wolności artystycznej wypowiedzi. Cenzura, jaka dotyka moją pracę jest dwojakiego rodzaju. Z jednej strony oparta jest na prawie do ochrony wizerunku, z drugiej – na nieuchwytnej, ale szczególnie mocno fetyszyzowanej wierze w moc czy funkcję rodziny. Funkcja rodziny nie może być przez jej członków dyskutowana, jest przezroczysta i pewnie dlatego, gdy zostaje użyta, działa w tak opresyjny sposób. Wymuszając ocenzurowanie dzieła okalecza nie tylko pierwotny zamysł, ale także każe pytać, na czym w rzeczywistości polega związek/relacja rodzinna – na ogólnym porozumieniu czy na zawieszonej na krótszy lub dłuższy czas możliwości opresji?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz